To dziś jedyne pasujące powitanie dla tego wpisu. Będzie marynistycznie, papierowo i oczywiście recyklingowo ;) Dziś w roli głównej kosze w marynarskich kolorach :)
Dzisiejszy post będzie pełen rekordów; jeden (a raczej dwa) z których jestem dumna i pozostałe niechlubne. Wpis sam w sobie też chyba rekordowy... ostrzegam - dużo czytania ;) Zacznijmy od pozytywnych rekordów:)
Oj ten CZAS ostatnio nie był moim sprzymierzeńcem. Wszystko stanęło mi na głowie, przez to nie mogę pokazać swoich prac w kolejności jak planowałam i mam lekką obsuwę... Najlepsze że w drugiej połowie maja będę miała drugą bo... goście są najważniejsi ;)
Zacznę od przedstawienia mojej wygranej u Car.o. Biedaczka pewnie już straciła nadzieję że wspomnę o Niej kiedykolwiek ;)
Umęczę Was tymi kwadratami i prostokątami :)) Tym razem w kolorach typowo dla dziewczynek; pastelowy róż, fiolet i błękit - jak dla mnie fajnie współgrają ze sobą na tych koszyczkach ;) O utrzymywaniu kształtów już nie będę pisać... uznajmy że dalej się uczę i tyle ;)
Dziś znów postaram się połączyć pulpę z papierową wikliną, ale innym sposobem. W pierwszej wersji były koszyki , dziś dwie szkatułki na biżuterie - taką najmniejszą ;) Drugi raz też odważę się użyć słowa glamour - wcześniej to było przy wielkanocnych dekoracjach. Dodatek złota, czerni tak mi się kojarzy wiec tak je nazywam ;)
Dziś kontynuacja ujarzmiania mojego przydasiowego chaosu - czyli koszyki:) Pierwszy był z pulpowym dnem. Nadal trenuje naukę kanciastych, tym razem kwadratowy z plecionym dnem... wizualny kwadrat ;)
Słuchy mnie donoszą że w Polsce wiosna (prawie lato). W Irlandii "wiosna" sprzyja kreatywnemu spędzaniu czasu w domu ;) Tym razem wykończyłam czarną lampę z pulpy.